nowe hobby – stare zegarki


zaczęło się od…

decyzji powrotu do zegarka naręcznego. niegdyś mówiłem – uff, już nie muszę nosić zegarka na ręce, bo mam komórkę. no i kupiłem sobie w końcu niebrzydki zegarek qmax z mechanizmem kwarcowym seiko. i ok, było dobrze, zegarek prezentował się nieźle…

ale… coś było nie tak… a po jakimś czasie spadł mi na podłogę z ławy i… odlepiły się oznaczenia godzin na tarczy. niby pierdoła, zegarmistrz zrobi to w try miga, ale…

hmm…

pomyślałem sobie o czymś takim, jak zegarek mechaniczny. cykający. stary. bo nie sztuka teraz kupić jakiś wypas mechaniczny (moda chyba wraca), zresztą nawet i nieźle wyglądające i mające sporo funkcji zegarki można kupić nowe za mniej niż 100 zł. ale tu nie chodziło o qmaxa nr 2, tylko o coś z charakterem, coś, co na dzień dobry będzie wyglądać inaczej, niż dzisiejsze trzy-czterotarczowe błyszczące sterowane atomowo mechanizmy. . .  coś co może się późnić lub spieszyć, ale na co lubisz popatrzyć, co ma swoją historię…

no i dostałem kota na punkcie dolnego sekundnika (takiej małej tarczki na której jest sekundnik)

Czytaj dalej